Etykiety

czwartek, 23 października 2014

PISANKI - NEVER ENDING STORY

Ograniczeniem dla robienia pisanek jest dla mnie nadmiar domowych obowiązków i co wynika z tego, brak czasu. Kocham robić pisanki bez względu na porę roku, czy rodzaj nadchodzących świąt. Tym razem wykorzystałam wydmuszki, które już kiedyś były pisankami ale w końcowej fazie produkcji zostały poważnie uszkodzone, skutkiem czego miały duże dziury. Ponieważ ja jestem osobą, która nie wyrzuca ładnych rzeczy tylko dlatego, że zostały uszkodzone, więc pisanki czekały aż znajdę sposób, który umożliwi ich rewitalizację. Znalazłam sposób załatania dziur oraz zastosowałam inną formę zdobienia. Naturalnie nie byłabym sobą, gdybym do ich wykonania, w całości użyła wyłącznie nowych materiałów, więc... W ruch poszły stare bawełniane T-shirty oraz rafiowe sznureczki, które skrzętnie zwijałam odzczepiawszy od przekwitłych, kwiaciarnianych, darowanych z okazji, bukietów kwiatów. Rafiowe sznureczki posłużyły za materiał do naprawy dziur w skorupkach (okazały się doskonałe do tego celu) oraz jako "południkowy" szkielet do przyszywania materiału na skorupkę. Natomiast bawełna z T-shirtów to bardzo wdzięczny materiał, miły w dotyku, elastyczny i w efekcie ładnie się prezentujący. Elementy na pisankach nie są naklejane, a w całości przyszywane, co czyni je
o wiele bardziej trwałymi.

poniedziałek, 20 października 2014

KOSZYK NA ROWER

Wywrotka i upadek na rowerze spowodowały zniszczenie dotychczasowego drucianego kosza oraz wybicie palca lewej dłoni. Prawdę mówiąc nie najładniejszy kosz zamortyzował upadek i uchronił przed doznaniem znacznie większych urazów. Dzięki wypadkowi zaistniały dogodne okoliczności do kupna upragnionego kosza wiklinowego, doskonale pasującego do mojego retro (ok 80 letniego)roweru. Wiklinowy kosz okazał się nie najtańszym zakupem, a w dodatku miał całkowicie nie pasujące, pomarańczowe ubranko. Za ubranko podziękowałam, znacznie obniżając w ten sposób koszt zakupu. Przystąpiłam do szycia. Oczywiście jako propagatorka i wielbicielka upcyclingu, wybrałam spośród materiałów oczekujących na swoją drugą szansę i nowe życie. Mój wybity palec wskazał na stare, bawełniane zasłonki w niebiesko - białą kratkę, odpowiednią do koloru roweru. Formę wykonałam wkładając do środka kosza miękki i cienki papier, formując go odpowiednio, a następnie wycinając. Zależało mi aby forma ubranka idealnie pasowała do wnętrza kosza bez dodawania zaszewek.
Ponieważ materiału było więcej niż potrzeba na uszycie "wnętrza" do kosza, zatem powstało jeszcze jedno "koszyczkowe" ubranko, tym razem dla śniadaniowego koszyczka na chleb.